Początki w branży graficznej. Wywiad z Martyną Klima
Początki w branży graficznej to często ciche szukanie swojej drogi, masa wątpliwości i małe decyzje, które z czasem zmieniają wszystko. Właśnie tak zaczynała Martyna Klima – absolwentka 5. edycji Kursu Projektowania Graficznego. To introwertyczka, która zamiast krzyczeć do świata, buduje swoją markę po cichu. Krok po kroku. Opowiada o tym, jak z pierwszych, nieporadnych projektów doszła do świadomego myślenia o brandingu. Dziś wierzy, że introwersja nie jest przeszkodą w designie, tylko sposobem pracy, który może być przewagą.
Jeśli zastanawiasz się, czy da się wejść do branży kreatywnej – bez krzyku, bez presji i bez udawania kogoś, kim nie jesteś – ten wywiad jest dla Ciebie.
Na początku powiedz proszę kilka słów o sobie
Kim jesteś i czym się zajmujesz?
Nazywam się Martyna i jestem projektantką graficzną, która powoli, uważnie i dość introwertyczne buduje swoją drogę w świecie kreatywno-technologicznym.
Zanim zaczęłam interesować się grafiką komputerową, pracowałam kilka miesięcy w korporacji. To była moja pierwsza praca, od razu po zdaniu matury. Było momentami wygodne, ale z czasem poczułam, że chciałabym poszukać czegoś swojego i się rozwijać. Z każdym kolejnym miesiącem coraz mocniej poczułam, że potrzebuję czegoś bardziej twórczego, czegoś, co daje przestrzeń do realnego rozwoju.
Powoli zaczęłam szukać kierunku, który naprawdę czuję. Eksperymentowałam, uczyłam się, sprawdzałam różne narzędzia i wreszcie trafiłam na projektowanie graficzne, UI/UX i świat brandingu. To, co miało być tylko próbą, stało się początkiem mojej drogi zawodowej. Dziś tworzę własną przestrzeń łączącą estetykę, design i naukę, a każdy projekt jest dla mnie krokiem bliżej życia, które chcę prowadzić.
Jak wyglądały Twoje początki w branży graficznej?
Moja przygoda z projektowaniem graficznym zaczęła się od poszukiwania szczególnej ścieżki rozwojowej. Chciałam znaleźć jakieś zainteresowanie z połączeniem pracy przy komputerze. Jestem typowym introwertykiem, który kocha pracę w ciszy przy biurku, w notatkach, między dźwiękiem klawiatury a chwilą spokoju, dlatego nie rozważałam innej opcji.
Z czasem zaczęło mnie ciekawić, jak połączyć estetykę z technologią. Wtedy pomyślałam, że chce podejść do rozwoju na poważnie, ale zaplanować go krok po kroku. Tak powstał mój osobisty Plan Strategiczno-Rozwojowy. Chciałam znaleźć coś, co naprawdę będzie, taką moją osobistą przestrzenią chyba także znaleźć kawałek siebie. I kiedy zaczęłam zgłębiać się w świat grafiki, wtedy też zakupiłam profesjonalny sprzęt komputerowy, poczułam, że to jest to. Dziedzina, w której mogą rozwijać się krok po kroku, ale też tworzyć coś, co ma sens.
Zrozumiałam, że mogę rozwijać się w swoim tempie, a moje introwertyczne podejście wcale nie jest wadą, tylko sposobem pracy, który daje mi przewagę. I to właśnie pchnęło mnie w stronę designu i budowania marek. Potrzeba tworzenia czegoś, co ma sens, strukturę, emocje i kierunek. Coś, co działa. Wtedy już nie było odwrotu.

Jaki był Twój pierwszy projekt, który wykonałaś?
Mój pierwszy projekt to stworzenie identyfikacji wizualnej dla wymyślonej przeze mnie marki, jeszcze z czasów, kiedy sama uczyłam się grafiki. Wtedy uczyłam się także jak przenieść pomysł z głowy do programu graficznego. To były mocne podstawy, wtedy dla mnie trudne, a teraz są moim priorytetem do budowania marki.
Pamiętam, jak wtedy uczyłam się przenosić pomysł w coś namacalnego. Każdy element od szkiców, przez pierwsze wersje logo, po budowanie całego systemu wizualnego był dla mnie małym eksperymentem. Jednocześnie był to moment, kiedy zaczynałam rozumieć, że projektowanie to nie tylko „ładne rzeczy”, ale przede wszystkim proces, decyzje i umiejętność myślenia o marce jako o czymś całościowym.
Co Cię najbardziej zaskoczyło w pracy grafika – coś, czego się wcześniej nie spodziewałaś?
Najbardziej zaskoczyło mnie to, jak wymagająca jest sprzedaż w internecie i samo szukanie klientów. Dla mnie, jako introwertyczki, pokazanie się światu to wciąż coś, co potrafi sparaliżować. W teorii wszystko brzmi prosto: wyjdź do ludzi, pokazuj swoją pracę, buduj relacje. W praktyce bywa zupełnie inaczej. Nadal nie potrafię wyobrazić sobie siebie w tej głośnej, mocno przebojowej wersji.
Coraz bardziej czuję, że chcę tworzyć swoją markę po cichu, w swoim tempie, trochę inaczej niż większość. Najpierw jakość, potem widoczność.
Zaskoczyło mnie też to, ile energii wymaga samo tworzenie contentu. Projektowanie samo w sobie jest dla mnie naturalne. Ale przekładanie tego na treści, które są spójne, sensowne i jeszcze mają zatrzymać uwagę odbiorców, to zupełnie inny poziom pracy kreatywnej.
Mimo tego mam w sobie taką cichą nadzieję, że kiedyś się przebiję. Że przyjdzie taki moment, kiedy ktoś zobaczy moją pracę, udostępni ją dalej… a potem zrobi to ktoś kolejny. I że właśnie tak powoli zacznę docierać do ludzi, którzy będą naprawdę rozumieli to, co tworzę.
To mnie trzyma przy tym wszystkim. Bo uczę się, że praca grafika to nie tylko programy i estetyka. To też odwaga, strategia i własny sposób opowiadania o świecie. I że spokojna droga też jest drogą, nawet jeśli czasem wydaje się zbyt cicha.

Jakie wyzwania napotkałaś na początku nauki grafiki? Jak sobie z nimi radziłaś?
Na początku nauki grafiki mierzyłam się z wieloma wyzwaniami, ale chyba największym było ogarnięcie tego wszystkiego naraz. Z jednej strony chciałam jak najszybciej tworzyć projekty, które wyglądają profesjonalnie, a z drugiej musiałam nauczyć się fundamentów, które zupełnie nie są spektakularne, ale później decydują o jakości całej pracy.
Jak sobie z tym radziłam? Przede wszystkim cierpliwie i powoli. Dawałam sobie czas, żeby zrozumieć każdy krok, zanim przejdę do następnego. Ułożyłam swój Plan Strategiczno-Rozwojowy, żeby mieć jasną drogę i nie zgubić się w chaosie nowych umiejętności. Zaczęłam tworzyć częściej, ale w małych, wykonalnych porcjach, które mnie nie przytłaczały.
Czy miałaś moment zwątpienia w trakcie nauki? Co pomogło Ci się nie poddać?
Miałam ich sporo. Czasem było to poczucie, że inni robią wszystko szybciej, lepiej i pewniej. Czasem zwykłe zmęczenie, a czasem brak wiary w to, że dam radę wejść do branży po swojemu, która jest jednocześnie fascynująca i bardzo wymagająca.
Nie poddałam się dzięki temu, że odnalazłam taką wewnętrzną iskierkę oraz zaczęłam pracować po cichu z dala od presji porównań. Uczę się w swoim tempie, zbieram wiedzę, uczestniczę w wielu szkoleniach i systematycznie buduje fundamenty. Pomogła mi też świadomość, że mogę iść tą drogą powoli, ale stabilnie. Bez krzyku. Bez pośpiechu. W swoim rytmie.
Dlaczego zdecydowałaś się na dołączenie do Kursu Projektowania Graficznego od podstaw?
Potrzebowałam kierunku i struktury. Chciałam uporządkować wiedzę i uczyć się w sposób świadomy. Samodzielna nauka była inspirującą, ale potrzebowałam kogoś, kto prowadzi mnie krok po kroku. Kurs dał mi podstawy, których potrzebowałam, żeby w ogóle ruszyć z miejsca. Dał mi tez pierwsze doświadczenie projektowe i poczucie, że mogę stworzyć, coś, co ma sens i jest poprawne profesjonalne.
To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.
Kurs dał mi podstawy, których potrzebowałam, żeby w ogóle ruszyć z miejsca. Dał mi tez pierwsze doświadczenie projektowe i poczucie, że mogę stworzyć, coś, co ma sens i jest poprawne profesjonalne. To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.

Czy miałaś wcześniej doświadczenie związane z grafiką, zanim zapisałaś się na to szkolenie? Czy zaczynałaś zupełnie od zera?
Tylko bardzo podstawowe. Wszystkiego uczyłam się sama, często metodą prób i błędów. Oglądałam tutoriale, analizowałam projekty innych twórców i próbowałam zrozumieć, co sprawia, że niektóre identyfikacje wizualne działają, a inne nie. To były takie pierwsze kroki, trochę chaotyczne, ale potrzebne, żeby w ogóle poczuć, czy to jest ten kierunek.
Czy Kurs Projektowania pomógł Ci wystartować w branży graficznej i Twoim życiu zawodowym?
Zdecydowanie tak! Dzięki kursowi zrozumiałam, jak działa praca projektowa, jak buduje się projekt od briefu do finalnych plików. To były, rzeczy, których naprawdę nie da się nauczyć z samych tutoriali.
Kurs pomógł mi tez w poukładaniu swojego rozwoju. Dał mi strukturę, plan, i pierwsze projekty, którymi mogłam wypełnić swoje portfolio. Dzięki temu, wejście w branże już nie jest mi takie straszne. Stało się realnym celem, na którym zaczęłam pracować każdego dnia.
Kurs pomógł mi tez w poukładaniu swojego rozwoju. Dał mi strukturę, plan, i pierwsze projekty, którymi mogłam wypełnić swoje portfolio. Dzięki temu, wejście w branże już nie jest mi takie straszne. Stało się realnym celem, na którym zaczęłam pracować każdego dnia.
Który projekt był dla Ciebie największym wyzwaniem – i dlaczego?
Największym wyzwaniem było stworzenie Lunaris Studio, czyli mojej własnej marki osobistej oraz tworzenia content w sposób świadomy. Zaprojektowanie czegoś dla siebie, jest czasem trudniejsze niż dla klienta. Chciałam, żeby Lunaris był miejscem estetycznym i spójnym, z tym, kim jestem. Ten projekt był i jest dla mnie lekcją cierpliwości, budowania od fundamentów i robienia kroków nawet, wtedy kiedy pewność siebie chwilowo siadała.
Jak wyglądało Twoje portfolio na początku w branży graficznej i jak prezentuje się dzisiaj?
Na pewno, które dziś bym nie chciała pokazać… Początkowe projekty z wieloma błędami. Były tam kompozycje, których dziś nie pokazałabym nikomu, fonty dobrane bez większego zrozumienia, kolory wybierane bardziej intuicyjnie niż świadomie. To był etap, w którym dopiero szukałam siebie, swojej estetyki i swojego sposobu tworzenia.
Dziś moje portfolio wygląda zupełnie inaczej. Tworzę je powoli, bardziej świadomie, w swoim tempie i z własną wizją. Już nie wrzucam wszystkiego, co zrobię. Zamiast tego buduję je jak markę: spójnie, konsekwentnie, z myślą o tym, kim chcę być jako projektantka i jak mają wyglądać marki, które tworzę. Moje obecne projekty są bardziej dojrzałe, czyste i przemyślane. Każdy ma fundamenty: strategię, cel, ideę, a nie tylko formę.

Jak wygląda Twój dzień pracy?
Mój dzień pracy wygląda od spokojnego planowania. Zaczynam od krótkiego uporządkowania przestrzeni i przejścia przez listę zadań. Najpierw robię rzeczy analityczne: research, moodboardy, uporządkowanie briefów, szkice. Dopiero później przechodzę do części graficznej, bo projektowanie jest dla mnie ostatnim etapem, nie pierwszym. Często wracam do notatek z Kursu Projektowania Graficznego aby utrwalić sobie zdobyta wiedzę. Pracuję w swoim rytmie, bez presji, bez pośpiechu.
Jakie umiejętności poza samym projektowaniem uważasz za istotne dla sukcesu w tej dziedzinie?
Przede wszystkim komunikacja, organizacja i podstawy technologiczne. W grafice nie wystarczy umieć coś zrobić wizualnie. Trzeba też umieć zrozumieć potrzeby drugiej osoby, zarządzać czasem i zrozumieć programy graficzne.
Ale także własne, dobrze zorganizowane miejsce pracy. To podstawa komfortu i efektywności grafika komputerowego.
W grafice nie wystarczy umieć coś zrobić wizualnie. Trzeba też umieć zrozumieć potrzeby drugiej osoby, zarządzać czasem i zrozumieć programy graficzne.

Jak organizujesz sobie pracę i projekty? Masz jakieś sprawdzone metody lub narzędzia?
Organizacja u mnie to nie jest sztywny kalendarz, tylko bardziej świadomy proces. Mam swój Plan Strategiczny, który wyznacza mi kierunek długoterminowo, ale na co dzień polega na mniejszych krokach. Lubię planować z wyprzedzeniem w głowie, czasem chaotycznie. Nie zawsze robię to w aplikacjach, czasem wystarczy mi kartka, albo krótkie notatki, które porządkują mi myślenie.
Najważniejsze jest dla mnie, że wiem, dokąd zmierzam i dlaczego to robię, a cała reszta to dostosowanie się do własnego tempa.
Czy coś zmieniło się w Twoim postrzeganiu samej siebie od czasu, gdy zaczęłaś projektować?
Myślę, że tak. Przez długi czas funkcjonowałam z lękiem, napięciem, z taką codzienną bezsilnością, która odbierała mi energię do działania. Projektowanie dało mi przestrzeń, w której zaczęłam widzieć siebie wyraźniej. Uczyłam się nie tylko nowych umiejętności, ale też tego, że potrafię. Że mogę zrobić coś dobrze. Że jestem w stanie stworzyć coś, co ma znaczenie, choćby małe. Z czasem dostrzegłam, że zaczynam lubić siebie trochę bardziej, najpierw nieśmiało, później coraz pewniej.
Zaczęłam też zauważać małe pozytywne momenty: satysfakcję z dobrze dobranego koloru, zrozumienie nowego narzędzia, pierwsze udane logo, czy chociażby fakt, że w ogóle robię coś, co mnie rozwija. To właśnie te małe rzeczy składały się na zmianę, której nawet nie zauważyłam od razu.
Dzisiaj patrzę na siebie inaczej. Widzę, że mam w sobie siłę, której wcześniej nie dostrzegałam. Że mogę budować markę, szukać własnej drogi i uczyć się świata po swojemu. Projektowanie stało się dla mnie czymś więcej niż tylko umiejętnością. To proces, który pozwolił mi odnaleźć siebie trochę głębiej.
Jakie są Twoje ulubione źródła inspiracji?
Dla mnie inspiracją jest droga sama w sobie. Proces, w którym mogę obserwować swój rozwój, swoje małe kroki i to, jak z czasem prowadzą one do realnych zmian. Nie traktuję tego jako wyścigu, raczej jako długą, cierpliwą wędrówkę, w której uczę się siebie i pozwalam sobie dojrzewać twórczo.
Czerpię też dużo inspiracji z przestrzeni kreatywno-zawodowych. LinkedIn daje mi możliwość obserwowania innych twórców, ich procesów i ścieżek rozwoju. Tam również prowadzę swoje konto, gdzie dzielę się własnym progresem, projektami i refleksjami związanymi z budowaniem kariery w branży kreatywno-technologicznej.
Do tego dochodzi Instagram, który traktuję bardziej estetycznie oraz Behance, gdzie mogę pokazywać projekty w pełnej, dopracowanej formie. Te trzy miejsca razem tworzą przestrzeń, w której mogę zarówno inspirować się innymi, jak i dokumentować swoją własną drogę.
Jaki jest Twój ulubiony typ projektów?
Mój ulubiony typ projektów to identyfikacja wizualna z połączeniem projektowania interfejsu użytkownika (UI). To właśnie w tych dziedzinach znajduję idealną przestrzeń do łączenia kreatywnej estetyki z porządkiem i funkcjonalnością.
Największą satysfakcję czerpię z projektów, które charakteryzują się spokojem, minimalizmem i mają swój unikalny klimat. Dla mnie projektowanie nie polega tylko na tworzeniu spójnej i rozpoznawalnej osobowości marki, ale przede wszystkim na budowaniu przemyślanego środowiska, gdzie każdy pojedynczy element ma sens i uzasadnienie. To podejście pozwala mi projektować interfejsy i identyfikacje, które są nie tylko piękne, ale także intuicyjne i doskonale służą swojemu celowi.
Jakie są Twoje sposoby na utrzymanie kreatywności?
Daję sobie przestrzeń i chwile spokoju, takiego wyciszenia. Wychodzę do lasu i próbuje wyłączyć swoje myśli. Hobbystycznie fotografuję i to też mnie ratuje. Patrzę przez obiektyw inaczej, zauważam detale, które w codzienności umykają. Ten miks spokoju i twórczego bodźca pomaga mi wracać do projektów z czystą głową.
Z jakiego projektu jesteś dziś najbardziej dumna i dlaczego?
Najbardziej dumna jestem z projektu Lunaris Studio, bo to początek czegoś większego niż jakikolwiek pojedynczy projekt. To moja własna marka, moje fundamenty, moja wizja. Coś, co dojrzewało we mnie długo, a teraz w końcu zaczyna mieć formę, strukturę i kierunek. To dowód, że potrafię budować coś od zera, świadomie i w zgodzie ze sobą.
Drugim projektem, z którego jestem niesamowicie dumna, jest Leafy&Co. Nie tylko dlatego, że zdobyłam dzięki niemu wyróżnienie na egzaminie praktyczny z Kursu Projektowania Graficznego, ale dlatego, że był to projektem, które wymagał ode mnie wyjścia poza własne obawy, wejście w proces i zaufaniu sobie. To był moment przełomowy. Zrozumiałam, że mogę tworzyć marki, które działają, oddziałują i mają klimat.
Te dwa projekty to tak naprawdę dwie strony tej samej historii. Moja marka i moje umiejętności rosną razem, w zgodzie ze sobą.

Czy masz rady lub wskazówki dla osób, które również rozważają naukę grafiki od podstaw i działanie w tej branży?
Na początku najważniejsze jest, aby dać sobie czas. Każdy ma swoją iskrę, taką wewnętrzną i zewnętrzną. Ta zewnętrzna to inspiracje, ludzie, projekty, które nas zachwycają. A ta wewnętrzna, to coś już cichszego, co czasem przygasa, ale może się zapalić znowu, jeśli tylko trochę o to zadbamy. U mnie ta wewnętrzna iskra długo była przykryta lękami i stresem. Ciągle bałam się, że upadnę i się nie podniosę. Dopiero kiedy zaczęłam naprawdę wierzyć w siebie i zauważać te małą iskierkę, wszystko zaczęło iść w moim kierunku.
I tu powiem coś, co sama musiałam zrozumieć: Nie słuchaj ludzi. Słuchaj siebie. Twórz swoją markę dla siebie.
Jeśli będziesz biec za czyimś oczekiwaniami, to ta iskra zacznie gasnąć, a Ty będziesz powoli upadać. Ale kiedy zaczniesz tworzyć z własnego miejsca, z własnej wrażliwości, to ta wewnętrzna iskra zaczyna palić się naprawdę. Nawet jeśli powoli, ale prawdziwie.
Jeśli będziesz biec za czyimś oczekiwaniami, to ta iskra zacznie gasnąć, a Ty będziesz powoli upadać. Ale kiedy zaczniesz tworzyć z własnego miejsca, z własnej wrażliwości, to ta wewnętrzna iskra zaczyna palić się naprawdę. Nawet jeśli powoli, ale prawdziwie.
Twoje plany na najbliższą przyszłość to…
Chcę dalej rozwijać swoją markę po swojemu. Budować portfolio, wypracowywać styl i pogłębiać wiedzę z projektowania graficznego. To dla mnie coś więcej niż marka. To długoterminowy projekt i przestrzeń, w której łączę estetykę, naukę, design i rozwój. Tworzę go powoli, świadomie, w oparciu o mój Plan Strategiczno-Rozwojowy: szkolenia, certyfikaty, badanie rynku, planowanie usług, testowanie rozwiązań i poszerzanie umiejętności o projektowanie UI/UX.
Równolegle chcę zacząć szukać pracy etatowej w branży kreatywno-technologicznej. Takiej, w której mogę rozwijać się strategicznie, projektowo i technicznie. Po cichu marzy mi się praca zdalna, z dowolnego miejsca na świecie. Dom, kawiarnia, pociąg… Kiedy widzę ludzi pracujących w pociągu, czy kawiarni z laptopem na kolanach, to mam moment „hej, to mogę być przecież ja”.
Chcę tworzyć projekty, które mają sens i zostawiają po sobie coś wartościowego.
Bardzo dziękuję Martyna za wzięcie udziału w wywiadzie i podzielenie się jak wyglądały Twoje początki w branży graficznej!
Chcesz pójść śladem Martyny i zacząć tworzyć profesjonalnie projekty? Zapisz się na listę oczekujących i nie przegap startu kolejnej edycji Kursu Projektowania Graficznego. 💾

Introwertyczka, która buduje swoją drogę w świecie designu spokojnie, konsekwentnie i po swojemu. Tworzy marki, które mają sens, rosną po cichu i zostawiają trwały ślad.
Dodaj komentarz